Dzień dobry :)
Przedpokój, póki co, czeka na swoją kolej, a tymczasem prace zakończyly się w łazience. Oto najstarsze zdjęcie łazienki z 2005 roku:
Kolejne jest z kwietnia 2011:
Niewiele zmian, poza tym pusto i bezosobowo. Przyznam, że nie mialam pomysłu jak ożywić to pomieszczenie. Najpierw dodałam kilka flakoników perfum, różowe pudełko chusteczek (na regale) i wymienilam ogromny kosz wiklinowy na drobniutki koszyk. I dodałam taborecik z wazonem. Listopad 2011:
Na umywalce leży koralik wyglądający jak miniaturowy pumeks :)
Miesiąc później w łazience pojawił się komplet złotych wieszaków na papier toaletowy i ręcznik kąpielowy, pleciony kosz na pranie i koszyk na akcesoria, wieszaczek na ręcznik przy umywalce i oczywiście ręczniki. To chyba właśnie one ociepliły wnętrze, sprawiły, że łazienka stała się taka troszkę bardziej przytulna.
Regał otrzymał uchwyty z koralików, wielkością udało mi się je dopasować do uchwytów szafki pod umywalką:
W kwietniu do wyposażenia łazienki dołączył ażurowy regał i wiklinowe oraz plecione koszyczki:
W lipcu ustawiłam mebelki już na ich docelowych miejscach. To przemeblowanie wzięło się stąd, że po wstawieniu regału nie miałam gdzie postawić kosza na bieliznę. W końcu kosz wyparł taboret, taboret powędrował w miejsce wanny, a wanna zmieniła swoje położenie. Musiałam przenieść wieszak na ręcznik i w ten sposób w tapecie powstała dziura, a to z kolei zmobilizowało mnie do tego, żeby wreszcie skonstrouwać półkę nad wannę :)
Dorobilam jeszcze wieszak na drzwi i szlafrok. Wydaje mi się, że szlafrok jest ciut za duży, ale na razie go tak zostawię, gdy pojawią się mieszkańcy, to dopasuję go do nich :)
Oto wersja ostateczna.... na razie :)))
Mydelniczka jest z muszelki pomalowanej na złoto:
Pisząc oglądałam otwarcie Olimpiady, jestem strasznie śpiąca, z góry przepraszam za błędy lub braki opisu. Rano przejrzę post i zrobię poprawki, jeśli bedzie trzeba :)) Dobranoc!
sobota, 28 lipca 2012
wtorek, 17 lipca 2012
kuchnia cd.
Dzień dobry! :)
Domek pojawil się u mnie i z braku czasu dość długo stał pusty. Właściwie to brak czasu i brak pomysłów.
W końcu ruszyłam kuchnię. Z resztek desek pozostalych po budowie skleiłam dwie półki wiszące. Na razie w domku wisi jedna - podwójna. Druga jest pojedyncza, ale nie znalazla na razie dla siebie miejsca.
W międzyczasie pojawiło się kilka drobiazgów, m.in. filiżanki, butelki oraz niby puszki (pocięta kredka oklejona etykietami wyciętymi z gazetek Biedronki). Do tego doszły wspomniane w poprzednim poście słoiki. Natomiast z widoku zniknęły moje pierwsze kredkowe słoiki i straszny kwiat :)
Zapomniałam wcześniej napisać o kieliszkach z jajkami. Kupiłam je w sklepie pamiątkowym w pałacu Schonbrunn w 2006 roku. Jest to komplet Reutter Porzellan i składa się z 2 zestawów - talerzyk, łyżeczka, kieliszek z jajkiem i 3 tosty, wszystko na stałe przyklejone do talerzyka. Przyznam, że nie wiem dlaczego wybrałam akurat tą miniaturkę ze wszystkich w sklepie...
Poniższe zdjęcie zostało zrobione od strony salonu, pierwszy raz zrobiłam takie ujęcie i pierwszy raz miałam okazję oglądać wnętrze po zamknięciu domku :) Próbowałyście tak?
Dwa słoiki nie mają naklejek, bo nie mogę się zdecydować czy to dżem, czy może kompot. Chyba raczej to drugie, bo konsystencja rzadsza niż w dżemach:
Poniżej śniadanie wzbogacone o babeczki (jedna leży, trudno):
Przy ostatnim gotowaniu dżemów spróbowałam ulepić kilka warzyw i naprawdę bardzo się zdziwiłam jakie to proste! Marchewki są z masy termoutrwardzalnej i po ugotowaniu kolor się ich trzyma, natomiast szczypiorek i pomidorki lepiłam z najzwyklejszej modeliny dla dzieci i niestety czerwień nie wygląda najlepiej.Następnym razem będę korzystała z masy :)
Przyznam szczerze, że moje ograniczone zdolności nie pozwalają mi na wykonanie bardziej skomplikowanych owoców/warzyw, nawet jabłko mnie przerasta :) Nie wiem jak połączyć kolory, żeby jabłko wyszło zielono-czerwone. Ale może gdy ktoś początkujący przyjrzy się moim warzywom, to sam spróbuje takie wykonać?
Wracając do kuchni :) W końcu kupiłam wymarzony serwis do kawy i serwis obiadowy. To znaczy nie do końca wymarzony, bo marzyłam o tym, żeby po prostu mieć filiżanki i dzbanek, a że nadarzyła sie okazja posiadania akurat takiego, to skorzystałam... Później dokupiłam jeszcze jeden serwis do kawy, taki już bardziej zbliżony do ideału. No i okazało się, że nie mam ich gdzie postawić. Brakowalo mi jakiegoś regału albo kredensu, a ponieważ nie kupiłam oryginalnego regału z del prado, to w mojej kuchni zostało jeszcze sporo miejsca. Wymyśliłam więc, że można tu wstawić dwa regały. Jeden malutki kolo zlewu i drugi wyższy koło wejścia.
Znów wykorzystałam deseczki z budowy i do tego drewniane koraliki. Część korali pochodziła z moich starych kolczyków, a resztę (w innym kolorze) dokupiłam w empiku. Sama się zdziwiłam, że dostałam identyczny kształt :))) Na razie regały stoją niepomalowane, ponieważ nie mogę się zdecydować czy tylko je polakierować, czy przemalować całkiem na bialo. Muszę to przemyśleć :)
Tak aktualnie wygląda moja kuchnia:
Zamiast talerzy na bocznej ścianie wiszą obrazki malowane na deskach:
Przemalowałam ceramiczne dzbanki i garnek na kuchni. Domalowałam też złote zawiasy do drzwiczek pieca i przykleiłam uchwyt do otwierania (fragment mojego ślubnego kolczyka, do czegoś się po latach przydał) :))
Póki co w kuchni zrobiłam co mogłam. Chciałabym jeszcze uszyć poduszki na krzesła, ale nie wiem gdzie można kupić materiały w miniaturowe wzorki. Na razie przechodzę do przedpokoju. Salon i łazienka też niedługo bedę mogła pokazać, ale w łazience mam sporą awarię - zmieniałam lokalizację wieszaka na ręcznik i w efekcie mam dwie dziury w tapecie.. :)))
Dobranoc!
niedziela, 15 lipca 2012
ciasta i przetwory
Nowy rok to nowe pomysły i nowe chęci :) Dzięki wielu pomocnym stronom nauczyłam się piec ciasta i babeczki z kremem. Wpadłam też na pomysł jak zrobić słoiczki z dżemami i nutellą rzecz jasna ;) Przy okazji wyszło, że mam ogrooomne paluchy... Strasznie ciężko nimi manewrować, a pinceta jakoś nie zawsze da radę chwycić czy przytrzymać co trzeba. Jestem po prostu za duża do tak precyzyjnej roboty :)
Efekty poniżej, pozdrawiam:
Efekty poniżej, pozdrawiam:
sobota, 14 lipca 2012
kuchnia
Remont powinnam zacząć od elewacji, ale nie, ja zawsze muszę
inaczej… No i jakoś tak wyszło, że zaczęłam od kuchni. Może dlatego, że właśnie tutaj miałam najwięcej pomysłów, najwięcej drobiazgów mogłam zrobić samodzielnie.
I to będzie pierwsze pomieszczenie, które wam pokażę oraz wszystkie jego kolejne metamorfozy. Najstarsze zdjęcie, do jakiego dotarłam jest z października 2005, niestety nie mam wcześniejszego:
W kwietniu 2011 zmieniłam układ mebelków i dodałam zestaw drewnianych i mosiężnych akcesoriów:
Gdy teraz patrzę na te zdjęcia, to ta kuchnia wydaje mi się taka pusta, sztuczna, taka jakaś bez życia.
Do listopada dorobiłam kilka słoików. A jak? Z pociętej kredki i kawałków białego materiału w kratkę namalowaną flamastrami :)) No cóż, od czegoś musiałam zacząć, a nie miałam wtedy zbyt dużej wiedzy jak coś zrobić czy gdzie kupić :) Doszły też prawdziwe szklane butelki z korkami, lampa górnicza oraz "butelki" z drewnianych koralikow i rzemyka. I jeszcze ten dziwny kwiat na podłodze, wiem że jest okropny i kiczowaty, ale chciałam zasłonić wielką dziurę w podłodze, która powstała podczas skladania domu. Niedopasowanie elementów niestety...
Miesiąc później powiesiłam dwa talerze ozdobione naklejkami do paznokci, ale nie takiego efektu oczekiwałam :( Nie wiem, nie podobalo mi się, dobrze, że ostatecznie talerze zniknęły (a przy okazji naklejki odpadły!!):
I to będzie pierwsze pomieszczenie, które wam pokażę oraz wszystkie jego kolejne metamorfozy. Najstarsze zdjęcie, do jakiego dotarłam jest z października 2005, niestety nie mam wcześniejszego:
Niebieska półka nad zlewem wraz z wyposażeniem, to magnes, kupiłam go w sklepie, który już nie istnieje, taki w stylu Empiku - muzyczno-książkowy. Był we Wrocławiu w centrum handlowym Korona zaraz po jej wybudowaniu, dzisiaj jest w tym miejscu RtvEuroAgd i GoSport - może ktos wie co to był za sklep? Magnesem był też drewniany młynek do kawy z workiem kawy.
Wiszące nad piecem naczynka dostałam w zestawie z czarnym regałem, regał niestety się zapodział.
Serwis do kawy/herbaty to dzieło mojego kolegi Wojtka :) Zrobił go z masy solnej, wyszło naprawdę ślicznie.
Kufle do piwa, talerza, błękitny dwojak i stojące obok niego białe naczynko (może to doniczka?) kupowałam na gieldzie staroci.
Gdy teraz patrzę na te zdjęcia, to ta kuchnia wydaje mi się taka pusta, sztuczna, taka jakaś bez życia.
Do listopada dorobiłam kilka słoików. A jak? Z pociętej kredki i kawałków białego materiału w kratkę namalowaną flamastrami :)) No cóż, od czegoś musiałam zacząć, a nie miałam wtedy zbyt dużej wiedzy jak coś zrobić czy gdzie kupić :) Doszły też prawdziwe szklane butelki z korkami, lampa górnicza oraz "butelki" z drewnianych koralikow i rzemyka. I jeszcze ten dziwny kwiat na podłodze, wiem że jest okropny i kiczowaty, ale chciałam zasłonić wielką dziurę w podłodze, która powstała podczas skladania domu. Niedopasowanie elementów niestety...
Miesiąc później powiesiłam dwa talerze ozdobione naklejkami do paznokci, ale nie takiego efektu oczekiwałam :( Nie wiem, nie podobalo mi się, dobrze, że ostatecznie talerze zniknęły (a przy okazji naklejki odpadły!!):
W kwietniu mały domek przeprowadził się do mnie :) Tak naprawdę to nie ma jeszcze swojej własnej szafki, ale odkąd jest u mnie zdziałałam znacznie więcej. I o tym w kolejnym wpisie, dobranoc!
piątek, 13 lipca 2012
na dzień dobry
Dzień dobry wszystkim!
Obejrzałam już tyle ślicznych blogów o miniaturkach, są tak zachwycające, że często wręcz nie mogę doczekać się kolejnych wpisów. Pomyślałam, że czas samej przysiąść i opisać mój kochany domek...
Mam jeden jedyny domek miniaturowy - to ten z kolekcji del prado. Przez trzy lata zbierałam części i wszystko, co skalą do niego pasowało. Potem go składałam.. no nie wiem ile, miesiąc, może dwa? Wakacje, chyba zaraz po studiach, tak myślę, wakacje 2002... Potem pochwaliłam się komu tylko mogłam, a potem postawiłam na półkę i tak sobie stał.. dłuuugo stał. Nawet go nie zabrałam do swojego M3, tylko został w panieńskim pokoju...
Półtora roku temu mój synek będąc u babci powiedział "chcę to zobaczyć!", pokazałam mu, obejrzał, potem się znudził i poszedł się bawić, a ja patrzyłam i wspominałam :)) Potem znalazłam wasze blogi i zagraniczne stronki z domkami del prado, to był mój impuls do działania. Najpierw parę zakupów na allegro, potem dowiedziałam się co to jest fimo, tutorial i jak piec ciasteczka. Wreszcie domek się przeprowadził i zaczęłam remont ...
Obejrzałam już tyle ślicznych blogów o miniaturkach, są tak zachwycające, że często wręcz nie mogę doczekać się kolejnych wpisów. Pomyślałam, że czas samej przysiąść i opisać mój kochany domek...
Mam jeden jedyny domek miniaturowy - to ten z kolekcji del prado. Przez trzy lata zbierałam części i wszystko, co skalą do niego pasowało. Potem go składałam.. no nie wiem ile, miesiąc, może dwa? Wakacje, chyba zaraz po studiach, tak myślę, wakacje 2002... Potem pochwaliłam się komu tylko mogłam, a potem postawiłam na półkę i tak sobie stał.. dłuuugo stał. Nawet go nie zabrałam do swojego M3, tylko został w panieńskim pokoju...
Półtora roku temu mój synek będąc u babci powiedział "chcę to zobaczyć!", pokazałam mu, obejrzał, potem się znudził i poszedł się bawić, a ja patrzyłam i wspominałam :)) Potem znalazłam wasze blogi i zagraniczne stronki z domkami del prado, to był mój impuls do działania. Najpierw parę zakupów na allegro, potem dowiedziałam się co to jest fimo, tutorial i jak piec ciasteczka. Wreszcie domek się przeprowadził i zaczęłam remont ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)